Lew który zabrał Kesara był brązowy i świecił się.Był to duch króla Mohatu.Duch Mohatu pochylał się nad wpół żywym Kesarem i czekał aż ten się obudził.I gdy się tego doczekał Kesar się nagle poderwał.
- Bawoły!Babcia i Nuru nie żyją!To znaczy,że ja też? - spytał się samego siebie.
- Nie.Ty przeżyłeś.Zabrałem cię do dżungli by z tobą porozmawiać,a potem wrócisz do domu - wyjaśnił mu Mohatu.Kesar wyprostował się i uśmiechnął.Widział,że naokoło lwa jest aura więc lew był duchem.
Wiedział też,że skoro ten lew jest duchem jest jego duchowym przewodnikiem!Nie był nim Skaza!Był nim ten lew!Jednak niestety Kesar nie wiedział,że Mohatu to Mohatu bo nie wiedział jak wygląda Mohatu.
- Jesteś moim duchowym przewodnikiem? - zapytał się Kesar Mohatu.
- Tak.Jestem Mohatu - przedstawił się Mohatu.
- Mohatu?!Wiedziałem,że moim duchowym przewodnikiem nie jest Skaza!Ale nie wiedziałem,że to ty nim jesteś! - Mohatu uśmiechnął się.
- Tak.Wracaj do domu.Ucieszą się,że żyjesz.
- Dobrze.Już wracam - powiedział Kesar i już go nie było.Biegł dosyć długo aż zatrzymał się blisko lwiej skały.Wtedy zawiał wiatr,a grzywa Kesara rozwiała mu się na wszystkie strony.
Hura Kesar żyje! Byłam pewna że żyje.
OdpowiedzUsuń:)